Niestety jeżdżąc po Europie, już od kilku lat zauważam niepokojące zjawisko. Jesteśmy dosłownie karani za bycie Polakami. Pod jakim względem? Już tłumaczę…
Zakupy we Włoszech
Jako typowy przedstawiciel gatunku „mężczyzna” zawsze podkreślam to, że nie lubię chodzić na zakupy. Kiedy moja żona wymaga ode mnie abym jednak zrobił jakieś zakupy do domu, kończy się to na szczegółowej liście i określonych ilościach. Idąc alejkami sklepów po prostu biorę jak najszybciej produkty z list wrzucając je do koszyka.
Potem, również jak najszybciej, zasuwam prawie biegiem do kasy, aby wyjść ze sklepu w ciągu maksymalnie 20 minut. Nie mniej nie więcej:) Jak najszybciej…
Jednak będąc w Italii, odzywa się we mnie moja druga natura. Natura prawdziwego oglądacza i zakupoholika. Dodam, że tylko spożywczego. Zakupy ciuchów i tu nie trafiają w mój gust, choć przyznacie, że ciuchy z Włoch są wyjątkowo na czasie, praktycznie zawsze, no i wyglądają naprawdę dobrze. Zaś miasta takie jak Turyn czy Mediolan to europejskie miejscówki, znane z imprez związanych ze światem mody i ubrań. Ale nie o tym miało być. Bluzki i jeansy na bok, przechodzimy do warzyw, win i owoców morza. To ś mega ciekawe tematy:)
Wina, czyli przepaść wielka, jak kanion Kolorado…
Wina u nas w Polsce, są bardzo drogie. Dlaczego? Nie wiem i nie rozumiem tego. Będąc wielokrotnie nie tylko we Włoszech, co podkreślam, widziałem wina w śmiesznych wręcz cenach. Jednak dla mnie to właśnie Włochy są prawdziwym królestwem tego trunku (nie uwłaczając Francji). Włoskie wina, takie jak Grillo Sicilia, Pecorino, Nero d’Avola, Malvasia, Vernaccia, czy słynne Chianti, to napoje, które mogę spożywać bez końca, w każdej ilości (oczywiście rozsądnej:). W końcu wątrobę ma się tylko jedną. (Ktoś powie, można ją przecież przeszczepić! To prawda, ale chyba każdy z nas wolałby tego uniknąć:) Wracamy do tematu…
Wina we Włoszech są doskonałe, a co najważniejsze, cena nie determinuje jakości trunku. Znalazłem bowiem wyborne Grillo, w promocji, w cenie 1,49 euro za butelkę. Tak, biorąc do koszyka dwie butelki, byłem gotowy wylać je do zlewu, gdyby okazały się kiepskie. W końcu tak niska cena, nie napawała mnie zbytnim optymizmem. Jednak obawy były płonne. Wino okazało się doskonałym lekkim, wytrawnym trunkiem. Schłodzone do odpowiedniej temperatury, było idealnym dodatkiem do dania z owoców morza.
Testujemy ze znajomymi
Przejdźmy jednak do szczegółów. Poniżej zobaczycie naprawdę wyborne wina, które osobiście „przetestowałem” i byłem z nich naprawdę zadowolony. Tak, są one bardzo tanie. Jednak tak jak napisałem wyżej. Wino które kosztuje 20 euro za butelkę, nie musi być wcale lepsze od tego za 2 euro. Często tak się dzieje. Czego również doświadczyliśmy na własnej skórze, porównując dwa rodzaje Pecorino ze słynnym francuskim Chablis. Odczucia aż 4 osób nie mogły być przypadkowe. Pecorino za 2 euro było według naszej opinii najlepsze. Drugie miejsce zajęło Pecorino za 4 euro za butelkę. Niestety znane na całym świecie Chablis za grubo ponad 20 euro, wylądowało na ostatnim miejscu. To obiektywna ocena 4 osób, biorących udział w ślepym teście, przeprowadzonym przez nas w Toskanii. Pamiętajcie, że wasz smak, i Wasze kubki smakowe, nie oszukują i zawsze prawdę powiedzą:) Nie znaczy to że Chablis jest kiepskie. Wręcz przeciwnie, to doskonały trunek, ale…






To ceny win w promocji sprzed zaledwie 2 tygodni. Zresztą, tam ciągle robią ogromne promocje na wino. Różne jego odmiany i różne rodzaje. Czy to z bąbelkami, czy bez:).
Jak jest w Polsce?
Wina w Polskich sklepach to prawdziwy „rarytas”. Ciężko znaleźć wino konkretne. Jest ich owszem, dużo, jednak często są to wina dla mnie przynajmniej nieznane i jakby nieco przypadkowe. Czy zatem warto ryzykować i płacić za nie 28, 34, czy nawet 40 złotych za butelkę? W końcu to prawie 7 euro, lub więcej, nawet do 10 euro. Nie mówię już o cenach rzędu ponad 60 czy 80 złotych. Ja staram się nie ryzykować. Po prostu przywożę za sobą z Włoch zapas wina, na jak najdłużej. Kilkadziesiąt litrów, rozwiązuje problem kupowania, niewiadomych win w PL. Poza tym, jeśli mogę kupić we Włoszech wina za 6, 10, czy 12 złotych za butelkę (tak, złotych – nie euro) i okazują się one naprawdę doskonałe, to po co eksperymentować u nas? Słyszę często, że cena bierze się z podatków, transportu itd, itd. Być może. Choć ciężko mi uwierzyć, bo wina z Apulii położonej na samym południu Włoch, kupicie bez problemu na północy kraju, a to niebagatelna odległość, liczona w tysiącach kilometrów. Ich cena zaś, jest praktycznie taka sama, jak w miejscu gdzie powstają.
Transport, transportem, ale jak wytłumaczyć to?
Kolejny przykład to Gin. Tak, dobrze znany Wam Gin, prosto ze sklepu Lidl, bardzo u nas popularnego. To produkt, który zarówno my jak i Włosi musimy importować. W końcu to London Dry Gin. Odległość podobna. Ta sama butelka, Ta sama pojemność. Taka sama procentowa moc trunku.
Skąd więc ta różnica?
No właśnie… skąd tak duża różnica? U nas Gin o pojemności 0,7 litra kosztuje w „naszych” Lidlach prawie 39 złotych za butelkę. Był nawet moment, całkiem niedawno, że cena skoczyła do 39,90 zł. Cztery dychy za butelkę Ginu? Na serio? Tymczasem we Włoszech, a konkretnie we włoskim Lidlu, za ten sam Gin płaciłem uwaga… aż 5,39 euro za butelkę. To całe 22,36 złotego. Dlaczego więc biedny Polak, zarabiający zdecydowanie mniej od swojego włoskiego odpowiednika, płaci aż o 75% więcej za ten sam trunek? Czy jesteśmy aż tak bogaci?
Zaznaczam, że cena 5,39 euro nie była żadną promocją. Była to normalna cena na półce. Gin zarówno do nas jak i do Włoch, jedzie z daleka. Jeśli wierzyć etykiecie na butelce.
Warzywa i owoce
To kolejny temat. Dla jasności są rzeczy droższe we Włoszech, niektóre. To nie tak, że wszystko tam jest super tanie. Jednak przykładów taniości włoskich sklepów, mogę podawać bez końca. Cały dzień. I nikt nie przekona mnie o tym, że to normalne. Że tam jest tanio a u nas drogo, czasami 2 lub 3 razy drożej.
Kiedy u nas zwykła, czerwona papryka kosztuje 20 zł za kilogram, tam mamy ja za 2 euro, czyli 8,30 zł. To gigantyczna różnica. Tania cukinia, tanie są również kwiaty cukinii, których u nas nie ma w ogle. To niby drobnostki, ale różnica w cenie w skali miesiąca, kupując pomidory, paprykę, cukinię i inne tańsze we Włoszech warzywa, może nam oszczędzić sporą ilość pieniędzy. Szczególnie w przypadku czteroosobowej rodziny.



Oliwa po taniości? Da się…
Wrzucam jeszcze pomarańcze z różnych sklepów, w promocji. Jednak zobaczcie na tą cenę. W środku zimy u nas, w naszych sklepach te owoce są dużo droższe. Mamy też przykład nie owoców ani warzyw, jednak produktu bardzo popularnego zarówno we Włoszech jak i w Polsce. Choć u nas oliwa dopiero zyskuje coraz szerszą rzeszę zwolenników. W Italii wiedza, że tego produktu, trzeba używać jak najwięcej w kuchni. To samo zdrowie.





Oliwę, szczególnie po zbiorach w październiku i listopadzie, czyli tą naprawdę świeżą, można często spotkać w super promocjach. Litrowa jak widzicie, potrafi kosztować 5, czy 6 euro. To wręcz śmieszna cena, jeśli chodzi o oliwę. U nas oliwa potrafi kosztować naprawdę dużo. Włochy słyną również z passaty, czyli przecieru z pomidorów, który można dodać do sosów, czy zup. To bardzo popularny produkt i można go kupić w promocji (a zawsze jakaś jest) za śmieszne wręcz pieniądze. U nas passata Mutti kosztuje nawet 10 złotych za butelkę a u Włochów zaledwie 3,60 zł.
Owoce morza
To kolejny temat, który skrzętnie wykorzystujemy, będąc we Włoszech. Kupujemy i zjadamy na potęgę. Bo tam, można kupić morskie żyjątka, za śmiesznie małe pieniądze, w porównaniu do naszych cen. Poza tym, u nas w Polsce w 90% przypadków kupujemy produkty zamrożone. Przed wyłożeniem na sklepowe półki, są one rozmrażane. Oczywiście i we Włoszech trafimy na mrożone produkty, ale w większości trafimy tam na świeże krewetki, czy tuńczyka. Są pyszne a ich ceny są dużo niższe niż u nas.
Będąc na targu w Bari, robiliśmy zakupy owoców morza. Steki z tuńczyka, złowionego poprzedniej nocy, jak zapewnił nas sprzedawca kosztowały 19 euro za kilogram. Piękne świeżo krojone porcje, nadające się na tuńczykowego tatara. Był rewelacyjny, bo oczywiście skorzystaliśmy z rady sprzedawcy i takowego świeżutkiego tatara z tuńczyka spożyliśmy na kolację. Z lampką wina, a jakże.
Krewetki, świeżutkie, prosto ze stoiska. Jeszcze się ruszały, więc nie były na 100% mrożone. Cena uwaga…. 10 euro za kilogram. Nie były ogromne, ale typowe, średniej wielkości. Idealne aby dodać je do makaronu, czy risotto. Niecałe 42 złote za kilogram takich krewetek, to jak za pół darmo. Takie właśnie zakupy robimy jeżdżąc często do Italii.
Jest tego więcej



Przykłady można mnożyć. Większość produktów, jeśli je porównamy miesiąc do miesiąca, będą tańsze we Włoszech. Owoce, warzywa, owoce morza, wina… Są też produkty dużo droższe niż u nas. Drogie są alkohole typu Whisky, mięso jest nieco droższe niż u nas, choć nie każdy jego rodzaj. Można dostać przepiękną wołowinę, bardzo dobrej jakości za rozsądną cenę. 12 euro za kilogram, to nie problem. Jakość tej wołowiny jest dużo wyższa, niż tej kupowanej u nas. Szczególnie widać to na porcjach mięsa z których robi się steki.
Chemia w promocji również jest znacząco tańsza niż u nas. Pronto w różnych odmianach. Papier toaletowy. Tabletki do zmywarki. To wszystko można w promocji kupić o 20, 30 a nawet 40% taniej niż w Polsce. Dziwne ale prawdziwe. Faktem jest, że większość produktów w lepszych cenach to promocje. Jednak we Włoszech zawsze są jakieś promocje, tak jak i u nas. Niestety te nasze są po prostu słabsze, jeśli porównamy kwoty.
Ciągle słyszy się, że kiedy porównamy zakupy na przykład w polskim i niemieckim Lidlu okazuje się, że Niemcy zapłacą sporo mniej, za taki sam zakupowy koszyk. Tak samo będzie we włoskim Lidlu. Mówię akurat o Lidlu, bo ta sieć występuje zarówno w Polsce, jak i w większości europejskich krajów, w tym również we Włoszech.
Nasz punkt widzenia od lat jest właśnie taki, mamy gorzej i drożej…
Oczywiście zaraz podniosą się głosy, że przesadzam i że u nas jest taniej. Nie będę dyskutował na ten temat, ani się kłócił. Każdy ma swoją opinię, a moją na temat cen i zakupów właśnie poznaliście. Możecie sami przekonać się sami o tym, za ile możecie kupować różne produkty u nas oraz w innych krajach Europy. Aplikacja Promoteus, pokazuje gazetki z wielu krajów. Wystarczy wybrać destynację oraz sieć sklepów. Potem otwieramy gazetkę i już mamy czarno na białym co ile kosztuje.
Są oczywiście produkty, droższe we Włoszech niż w Polsce. Nie wszystko jest tańsze. Jednak produkty spożywcze, takie jak owoce czy warzywa, owoce morza, niektóre rodzaje mięsa, oliwa, passata, makarony, no i wina czy gin, zdecydowanie wolę przywozić ze słonecznej Italii. Oprócz tego, że lepiej smakują i przedłużają wspomnienia z Włoch, po prostu kosztują nas mniej. A my po prostu uwielbiamy je kupować i przywozić do domu.
Jeśli więc jedziecie do Włoch, warto zamiast ciuchów, zapakować część przestrzeni bagażowej produktami, które można zjeść lub wypić, a nie ubrać:) Przynajmniej my tak robimy, za każdym razem. Zaznaczę, że mamy właśnie ogromny kryzys i puste półki, jeśli chodzi o włoskie mąki, wino, kawę i kilka innych podstawowych dla nas produktów. Życie jest ciężkie…