Włoska Apulia to kraina szczęśliwości, szczególnie jeśli chodzi o jedzenie. Owoce morza są tu nieziemskie, można je jeść na surowo, co również zrobiliśmy. Włosi nazywają to CRUDO. Oni wiedzą co dobre, więc ja wierzę im bez zastrzeżeń. Lecz nie tylko surowe owoce morza można zajadać ze smakiem. O czym przekonacie się poniżej.
Dziś przepis wyjątkowy! Z jednej strony prosty, ma ledwie kilka składników. Jednak z drugiej strony, to poezja smaków. To połączenie włoskiej tradycji, czyli makaronu i smaku i aromatu morza, które to z kolei zapewniają świeżutkie małże.
Małże kupujemy najlepiej świeże, mogą być mrożone ale to nie to samo. Makaron gotujemy w osolonej wodzie. Nie dolewacie oliwy do wody. To po prostu bez sensu. Tylko woda i sól. Makaron Tagliolini (można użyć również Tagliatelle, czy nawet zwykłego Spaghetti, jeśli ktoś woli) najlepiej świeży lub własnej roboty. Gotuje się on bardzo krótko. I tylko kilka minut mamy na zrobienie wybornego sosu bazującego na małżach i wybornym apulijskim winie..
Jak zrobić sos?
Na patelnie wlewamy oliwę, uczciwą ilość:), dodajemy czosnek, jakieś 2-3 ząbki, szczyptę Peperoncino i gałązki z pietruszki, pokrojone bardzo drobno. Oddadzą one swój smak i aromat. Można też dodać jedną świeżą papryczkę Chili, zamiast wspomnianego Peperoncino. Nie przesadźcie jednak z ostrością. Późnej dodajemy pomidorki koktajlowe przekrojone na pół, ale nie za dużo, około 10 – 15 sztuk będzie wystarczającą ilością (zależy ile osób zasiądzie do stołu) . Dusimy ok 5-6 minut. Dodajemy małże i około pół szklanki wytrawnego białego wina. Gotujemy pod przykryciem aż małże się otworzą. te które się nie otworzą lądują w śmieciach.
Ostatnie szlify
Ugotowany makaron przenosimy szczypcami na patelnię z naszym sosem. Jeśli wpadnie Wam trochę wody, to nie jest żaden problem. Woda z makaronu dodatkowo zagęści sos. Oczywiście nie lejcie jej specjalnie. Tyle co wpadnie, przy okazji przekładania makaronu w zupełności wystarczy.
Podajemy i patrzymy jak nasi goście zapominają o całym świecie, pałaszując to wyborne danie. Delikatne i słodkie małże idealnie grają tu z makaronem i pomidorami, nie są jednak przytłoczone ich smakiem. Lekka pikanteria peperoncino dopełnia całości.
Danie to najlepiej lubię jeść w towarzystwie białego lekkiego wytrawnego wina, dobrze schłodzonego.(Może być Malvasia, lub Pecorino)
Wtedy to wszystko tworzy jedną spójną całość…
Smacznego!