Polecane noclegi – Hotel der Paternwirt – Maria Luggau, Austria

Nasza ocena 5*

Ten piękny, rodzinny hotel, ma wręcz niesamowity widok… ale od początku.

Droga do hotelu, to iście – „jazda na krawędzi”. Nam się podobało, bo lubimy taką nieco szaloną jazdę:) Miliony zakrętów, w środku gór. Jest pięknie i zielono. Góry są niesamowite. Trasa wymagająca ale po prostu piękna. A potem dojeżdżacie na miejsce.

Hotel

Sam hotel położony jest przy głównej drodze. Nie trzeba nigdzie zjeżdżać ani szukać. Przed hotelem mamy spory parking, łatwy do manewrowania. Jest tu kilka miejsc parkingowych. Ja zalecam jednak, od razu pojechać wewnętrzną drogą po lewej stronie hotelu. Po 30 metrach ukaże się Wam, po lewej stronie, dość duży hotelowy parking, gdzie można bezpiecznie i wygodnie zaparkować. Od razu z tego parkingu mamy boczne wejście do hotelu. Omijamy w ten sposób główne wejście. Kierujemy się też bezpośrednio do pokoi. Super wygodnie, bo skraca się do minimum czas taszczenia ciężkich waliz, wypakowanych po brzegi przez Wasze żony (jak się domyślam:)

Część miejsc parkingowych znajduje się pod dachem, co podczas niepogody lub upału (jak to było w naszym przypadku) na pewno jest zbawienne dla Waszego auta. Pod dachem znajdziemy również stacje ładowania pojazdów elektrycznych. Wiszą tu pod dachem dwa wallboxy. Niestety nie ładowałem się na nich, gdyż mieliśmy dość duży zapas energii w aucie.

Pokoje hotelowe

Są duże i wygodne. Wchodząc mamy przedpokój, niewielki. Wielkie za to i bardzo wygodne jest łóżko. Można na nim naprawdę się zregenerować, po przejechaniu blisko 1000 km w trasie. Tej nocy spałem jak małe dziecko, po ciężkim dniu zabawy:)

Mamy też bardzo czystą i wygodną łazienkę. W dość ciekawym stylu. Nie jest to sztampowe rozwiązanie, a projektant zadał sobie trochę trudu aby wyróżnić te wnętrza. Szczególnie jeśli chodzi o łazienkę.

W pokoju mamy również coś w rodzaju kącika wypoczynkowego z fotelem i wyjście na balkon. A stamtąd rozciąga się wręcz niesamowity widok, na który można się gapić godzinami, popijając najlepiej pyszne i bardzo zimne piwo, przyniesione z hotelowego baru. Jego cena to około 5 euro. Ale warto podczas upału, wydać każdego eurocenta. W takim anturażu, złocisty trunek smakuje wręcz wybornie.

Piękne widoki, zimne piwo, komfortowe warunki… czego więcej potrzeba do szczęścia? Chyba tylko jedzenia na poziomie:) A tego tu nie brakuje, do czego zaraz przejdę.

Jedzenie… tutaj wiedzą jak karmić gości!

Jedzenie to osobna historia tego miejsca. Lubimy dobre jedzenie a dania z tego hotelu zaskoczyły nas całkowicie. Jak wiecie, od lat podróżujemy po całej Europie. Jadaliśmy w hotelach i restauracjach Czech, Austrii, Niemiec, Szwajcarii, Francji, Włoch, Chorwacji, Słowenii, czy Węgier, oraz w wielu innych krajach. Mamy więc za sobą ponad 30 letnie doświadczenia w kulinarnym świecie Europy.

Jednak to Hotel der Paternwirt, zaskoczył mnie dwoma wybornymi daniami. Choć w jednym z nich to, co zobaczyłem na talerzu… zaskoczyło mnie całkowicie. Zacznijmy jednak od restauracji hotelowej. Jest ona cicha i przytulna. Ma proste stoliki z eleganckimi nakryciami. Co nas urzekło, to fakt, że otrzymaliśmy na czas pobytu swój własny stolik. Może nie na własność:), ale do wyłącznego użytku. Miła Pani z obsługi, zaprowadziła nas i usadziła, przy wygodnym stoliku na którym zobaczyliśmy coś w rodzaju plakietki z czarnego tworzywa z naszym nazwiskiem. Wyglądało to jak mini tablica w szkolnej sali z napisem wykonanym kredą.

Wybraliśmy swoje dania

Na przystawkę sałatka z soczewicy, czyli nie moja bajka, ale czasami trzeba zjeść coś zdrowego:) Po zjedzeniu tej całkiem smacznej przystawki, wspomniana wcześniej miła Pani, przyniosła nam wołowy bulion z kluseczkami, ale wykonanymi z naleśnika. Tak, został on usmażony i pocięty w małe paseczki. Takie naleśnikowe Tagliatelle z rosołem, jak byśmy powiedzieli u nas. To danie bardzo mi smakowało. Bulion miał głęboki smak i kolor a kluseczki były delikatne i naprawdę pasowały do tego dania.

To było naprawdę dobre. Ale najlepsze było jeszcze przed nami.

Dania główne

Cotoletto, to kotlet jak się domyślacie. Ten był wyjątkowo delikatny, i podany z makaronem i sosem pomidorowym. Słyszałem, że takie zestawienie czasami podaje się w Mediolanie, ale nigdy przez 30 lat naszych podróży nie jadłem takiego zestawienia. Dziwne ale naprawdę bardzo smaczne. Moja żona zasmakowała w rybie, dostając całego pieczonego pstrąga. Ryba była upieczona idealnie. Mięso było delikatne i soczyste. Mój zaś kotlet, jak wspomniałem, delikatny i smakowity. Makaron był ugotowany typowo po włosku, czyli al dente. Sos pomidorowy był delikatny i pasował do całości dania. Ogólnie było bardzo smacznie, choć nieco zaskakująco.

Deser… czyli absolutny król całego posiłku

Tak, na to czekałem, choć o tym nie wiedziałem:)

Deser był chyba tradycyjny, a na pewno wyborny. Pierwszy raz jadłem takie delikatne kluseczki, z dodatkiem mojego absolutnie ulubionego owocu, jakim jest wiśnia. Nie spodziewałem się tego, że kluseczki, takie proste i takie zwykłe, w towarzystwie sosu wiśniowego i listka mięty, okażą się absolutnie nieziemskim daniem. Nadmienię, że kluseczki były obtoczone w orzechach. Nie wiem jakich, ale całość była wprost rewelacyjna, a na stwierdzenie mojej żony, że wiśnie to moje ulubione owoce, Pani która nas obsługiwała (cały czas ta sama) stwierdziła, że przyniesie moją porcję z podwójną ilością wiśniowego sosu. EFEKT? Banan na mojej twarzy. Z powodu smaku nie tylko wiśni, choć to też:) ale smaku całego dania, które w zadziwiający sposób stanowiło spójną całość.

Śniadanie o poranku

W tej samej hotelowej restauracji zjedliśmy bardzo dobre śniadanie. Wcześnie rano, bo już o 7:30. Na śniadanie mamy tu duży wybór wędlin oraz doskonałe sery. Świeżutkie pieczywo, które bardzo mi smakuje. Był też duży garnek wypełniony wodą w którym każdy może sam ugotować swoje jajko. Na miękko, na twardo, jak kto lubi. Mamy tu specjalne czasomierze, które odliczają minuty do końca gotowania. Nietypowe i nieco zabawne rozwiązanie, którego nie widziałem w żadnym innym hotelu.

Podsumowanie

Jedziecie przez Austrię? Weźcie Hotel der Paternwirt pod uwagę. Warto tu zawitać i przenocować, choć jedną noc. Widoki, trunki, obsługa, pyszne jedzenie… to składowe, które tworzą razem coś, co jest celem każdego turysty – a chodzi o udany pobyt, z którego jesteśmy zadowoleni.

Taki jest ten hotel. Jeśli tu przyjedziecie, to następnego dnia (lub za dni dwa czy trzy) wyjedziecie stąd bardzo zadowoleni… a te widoki, będziecie wspominać jeszcze bardzo długo, tak jak my.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *