W tej przyhotelowej restauracji byliśmy już mnóstwo razy.
Sam Hotel Zamecek znajduje się tuż przy głównej trasie biegnącej z Polski, przez Czechy do Austrii. Wystarczy zjechać z niej w prawo, dosłownie 30-40 metrów i wjeżdżamy prosto na hotelowy parking.
Hotel ma już długą tradycję, a oprócz noclegów oferuje także znakomitą czeską kuchnię i wyborne zimne piwo. Jest też sklep bo Zamecek, to całe przedsiębiorstwo, które również produkuje wina, bardzo dobre wina. W końcu to Morawy, i mają tu idealny klimat do uprawy winorośli. Wina z tego regionu mają nieco wyrazistsze „ciało”, czyli bazę smakową, niż wina wyrabiane nieco bardziej na południe. Mają też większą kwasowość. jest to związane z otoczeniem oraz klimatem w którym dojrzewają winogrona.
Oczywiście spaliśmy również wielokrotnie w Zamecku. Pokoje są urządzone prosto, ale nie wymagamy cudów i luksusu kiedy zatrzymujemy się na jedną zaledwie noc. Jest czysto i praktycznie, niczego więcej nie potrzeba. Wracając do restauracji jest ona obecnie lepsza niż 3 czy 4 lata temu. Nie chodzi jednak o jedzenie, bo to zawsze jest tu na niezmiennie wysokim poziomie. Chodzi o obsługę. Zarozumiałych i nieco naburmuszonych starszych panów, zastąpiono miłymi młodymi dziewczynami. Jest więc grzecznie i z uśmiechem, tak jak być powinno.
Śniadanie na bogato
Kiedy jesteście tu na noc, rano możecie liczyć na śniadanie na bogato. Mnogość serów i wędlin zadowoli każdego. Do tego jajecznica, jajka gotowane oraz kiełbaski, wypełnią po brzegi wasze żołądki. Moim osobistym śniadaniowym odkryciem jest …. kasza manna. Tak, ta znana Wam z dzieciństwa. Wiem, ze nie wszyscy ją lubią, jednak mając dosyć kiełbasek i jajecznic podawanych w każdym z hoteli, chyba na całym świecie, raz postanowiłem spróbować czegoś innego.
Kasza w towarzystwie dżemu z wiśni to niebo w gębie. Trzy miseczki wystarczą w zupełności aby móc jechać w dalszą drogę. Żona się ze mnie śmieje, ale cóż poradzić. Smaki dzieciństwa chodzą czasami za nami, i myślę, że czasami warto je przypomnieć.
Obiad w czeskim stylu
Cóż można wybrać na obiad będąc w Czechach? Oczywiście knedliczki a do tego mięso. Knedliki dostaniemy w dwóch odsłonach: Bramborowe, czyli ziemniaczane, oraz houskowe, czyli bułczane. Lubię i te i te. Idealnie zbierają one sos, którego szefowie kuchni nigdy nie żałują. Jako dodatek można też dostać zasmażaną kapustę. Smakuje rewelacyjnie i idealnie pasuje do dań tego właśnie typu.
Mamy też tradycyjnego „schaboszczaka”. Jednak tu robią go raczej na sposób austriacki. jest to swego rodzaju sznycel. Podawany z surówką i frytkami lub ziemniakami. Do takiego posiłku idealnie pasuje doskonałe czeskie i koniecznie zimne piwo. Podają je tu w zabawnych pękatych kufelkach:)
Budvar to bardzo znane czeskie piwo. Nie można mu nic zarzucić. Jest zrównoważone i ma tylko delikatnie wyczuwalną goryczkę. W przeciwieństwie na przykład do Pilznera, który występuje w Czechach aż w czterech odmianach i jest zdecydowanie bardziej chmielowy. Do świętej trójcy czeskich złotych trunków osobiście doliczyłbym jeszcze Kruśovice. Próbowałem go wiele lat temu w znakomitej restauracji w Pradze. Tam piwo przyjeżdża do stolika w małych wagonikach ciągnionych przez prawdziwą miniaturową lokomotywę. Niezapomniane wrażenie, doskonały trunek.
Adres Hotelu: K Vápence 1209, 692 01 Mikulov na Moravě.