Oczywiście nie istnieje nic takiego jak doskonałe wino. Każde wino dla jednych będzie rewelacyjne ale innym może niezbyt odpowiadać.
Jakie wina my lubimy? Tylko i wyłącznie wytrawne. Te słodkie nie są złe, ale w bardzo małej ilości i zdecydowanie do deseru. Dlatego pijamy je bardzo rzadko. Od wielu lat przemierzając Europę szukam win lekkich, kwiatowych i owocowych, właśnie takie nuty najbardziej odpowiadają zarówno mi jak i mojej żonie. Lubimy wina o małej kwasowości, dlatego najczęściej są to trunki z południa Europy, gdzie winogrona dojrzewają w wyższych temperaturach z większą ilością słońca.
Poszukiwania
Kiedy jesteśmy na przykład we Włoszech szukam win, które znam. Lub inaczej. Które poznałem kilka lat temu. Wypatrzyłem, kupiłem, spróbowałem. Właściwie mówiąc konkretniej, spróbowaliśmy. Zawsze staram się znaleźć trunki odpowiadające mojej żonie. Ma ona określony smak, co do win, ale również co do dań, które gotuje z wielką pasją. Ja staram się być naszym domowym sommelierem, choć oczywiście jestem totalnym amatorem. Jednak szukanie dobrego wina, to jak najlepsza zabawa na świecie.
Kiedy wchodzisz do sklepu, czy winiarni, w której wytwarzają mnóstwo różnych win, czujesz się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Można również porozmawiać o winach, co staram się robić przy każdej okazji. Ten fakt doceniają producenci, jak i sprzedawcy wina. Nie jestem anonimowym klientem, który wkłada butelki do koszyka. Jestem żywo zainteresowany tym, jak powstaje wino, jak dojrzewa, z jakich szczepów winogron jest zrobione.
To wszystko jest ciekawe dla mnie. Nie zmuszam Was do tego, aby każdy ględził godzinami o winie i wyczytywał książki na ten temat. Większość z nas, chce po prostu napić się dobrego wina, rozkoszować się jego smakiem. Najczęściej w połączeniu z dobrym lokalnym jedzeniem.
Wybór
Kiedy już w koszyku znajdują się wina, które wybrałem, zasuwam do kasy. Często moja żona idzie ze swoimi zakupami do zupełnie innej kasy. Cóż, faktycznie ja ze swoim koszykiem przypominam trochę kogoś, kto ma problem z alkoholem:), lub przynajmniej kogoś kto organizuje niezłą imprezę. Zawsze staram się wybrać wina lekkie o małej kwasowości. Wina z lokalnych szczepów winogron. Zarówno białe, jak i czerwone.
Dlaczego z lokalnych szczepów, zapytacie? Otóż, jest to ciekawa sprawa. Winogrona rosnąc w określonym miejscu, mimo, że są tą samą winoroślą, dają inny smak winu z nich powstającemu. Dlaczego tak jest? Ponieważ ważne jest to, na jakiej glebie rośnie winorośl, jakie mamy nasłonecznienie w danym miejscu, jak daleko lub blisko jest do morza, czy gleba jest bardziej skalista z dużą zawartością minerałów, czy wręcz przeciwnie. Inaczej będzie smakowała Malvasia z Chorwacji, a inaczej ta z Włoch. Smak powiązany jest nierozerwalnie z miejscem.
To wszystko dookoła winnego krzaczka to tak zwany „terroir” (czytamy „teruar”), słowo to pochodzi z języka francuskiego i oznacza nic więcej jak otoczenie. Otoczenie, czyli warunki glebowe i atmosferyczne w danym miejscu. Od tego właśnie zależy smak wina.
Dosyć nudzenia, nie każdy się tym interesuje. Wróćmy do wina. Mój osobisty podział win to zaledwie dwie grypy, dwa jego rodzaje. Wina które nam smakują i takie które pijamy tylko raz. Co prawda tych drugich jest jak na lekarstwo, na szczęście, ale mogą się zdarzyć i takie trunki.
Warto też obserwować miejscowych w sklepach. „Tubylcy” wiedzą co dobre i tanie. Nie kupują bardzo drogich win, chyba że na specjalne okazje. Często kupują w promocji, większą ilość, robiąc zapas. Często też, kupują w kartonach 3 lub 5 litrowych. Można w nich znaleźć doskonałe wina jak Malvasia czy Merlot. Oraz wiele innych. Nie skreślam takiego opakowania. Jest na pewno ekonomiczne i dobre do spakowania w bagażniku naszego auta. Zabiera mniej miejsca niż butelki.
Smak
Jeśli zakupię jakieś wino, nie czytam o nim nic. Próbuję sam odkryć smaki i aromaty które oferuje trunek. Wącham i smakuje. Wyciągam wnioski i dopiero zaczynam czytać. Sprawdzam, czy to co sam ustaliłem, pokrywa się z tym co ogólnie wiadomo na temat danego wina. To taki ciekawy test w ciemno. Przy tym też świetna zabawa. Jakież było moje zdziwienie, gdy pierwszy raz próbowałem chorwackiego Dingaca. Poczułem nuty śliwek, takich suszonych i gorzkiej czekolady. To była duża niespodzianka, jednak wyraźnie wyczuwalna.
Wina potrafią zaskoczyć. Bez dwóch zdań.
Wybierajcie więc to co znacie i to co Wam smakuje. Wybierajcie jednak również to czego nie znacie i nigdy tego nie próbowaliście. Jednak ostrożnie, po 1 butelce. Nie chcemy wszak wylewać wina do zlewu, gdy nie okaże się trunkiem pasującym do Waszego gustu. Taka próba w ciemno, często prowadzi do odkrywania prawdziwych skarbów. W naszym przypadku była to Malvasia. Było to doskonałe za każdym razem Pecorino, było to wreszcie bijące na głowę samo Primitivo, nieziemskie Negroamaro, doskonałe czerwone wino, rodem z włoskiej Apulii. Mistrzowsko pasuje ono do cięższych i mocno mięsnych dań.
Drogie nie znaczy najlepsze
Musicie sami wyrobić sobie smak i gust odnośnie wina. Nie słuchajcie podpowiedzi a już na pewno nie rad typu „dobre wino to drogie wino”. Cena nie ma nic wspólnego ze smakiem oraz naszym odczuciem, kiedy pijemy dane wino. Piłem Pecorino za 2 euro za butelkę i zdecydowanie biło ono na głowę Chablis za 20 euro, spożyte podczas tego samego posiłku. To nie tylko moja opinia, bo była nas czwórka. Wszyscy zgodnie orzekli, że trzeba było zamiast jednego Chablis kupić 10 butelek Pecorino. Cóż, przemówił smak i upodobania. Do lekkich i świeżych trunków. Chablis mimo, że znane i cenione na całym świecie, akurat tego dnia nie smakowało nam tak, jak się tego spodziewaliśmy. Na podstawie opinii, na podstawie wysokiej ceny. Oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością.
Pecorino pite tamtego dnia w Toskanii, kosztowało 2 i 4 euro za butelkę. Smakowały one nam zdecydowanie lepiej, niż drogie Chablis. Choć Wasze odczucia mogą być zupełnie inne. Dlatego zawsze zachęcam do próbowania i smakowania. Aby samemu ocenić walory wina. Aby samemu wyrobić sobie własne zdanie na jego temat.
Tak to jest z winami. Jest ich mnóstwo, rodzajów i gatunków. Mnóstwo smaków do przetestowania. Musimy wybrać swoich faworytów, a pamiętajcie, że to nie jest wcale łatwe. Jest za to bardzo przyjemne… 🙂