Garda… piękna Garda. Byliśmy tu już tyle razy, ale za każdym kolejnym, jedziemy tam z prawdziwą radością. Tym razem, jak już wcześniej pisałem, pojechaliśmy tam prawie zabytkową Teslą Model S. Na liczniku ponad 570 000 przejechanych kilometrów, a mimo to nasza „babcia” radziła sobie wręcz rewelacyjnie.
Po drodze ładowaliśmy się na wręcz rewelacyjnym Superchargerze Tesli. Supercharger Langkampfen – to miejsce wyjątkowe. Oprócz tego, że mamy tu mnóstwo ładowarek, to jest tu całkiem bogata infrastruktura. Tuż obok stacji Tesli, mamy myjkę oraz stację benzynową. Jest też Tesla Lounge, czyli otwierany za pomocą kodu wyświetlanego w naszym aucie, kącik wypoczynkowy Tesli. Jest tam dużo miejsca, jest Wi-Fi, jest super czysta toaleta. Są też automaty w kawą i przekąskami.






Jak na „zwykłą” stację ładowania aut elektrycznych, jest tu całkiem fajnie. Relaks, odpoczynek, auto się ładuje, dosłownie 100 metrów dalej. Idealne miejsce do tego aby odsapnąć podczas długiej podróży. Kiedy robimy 1000 km jednego dnia, to takie właśnie miejsca, są wręcz idealne na „driving break”.
Riva del Garda, kolejny przystanek
To miasteczko wyjątkowe. Urokliwe, miejscami spokojne, ale z dużą ilością gości:) Co nas urzekło najbardziej w tym mieście, to jeden dość wyjątkowy sklep. Miejsce nazywa się Agraria Rive del Garda. To coś w rodzaju sklepu, z ogromną ilością atrakcji. Mamy tu możliwość zakupienia wybornych wędlin, serów, rozmaitych win, zarówno w butelkach jak i opakowaniach 3 litrowych. Mamy tu możliwość degustacji win z lokalnymi przysmakami w komplecie. Lokalnym przysmakiem jest na przykład „Carne salada”. (Surowe mięso, zazwyczaj z udźca wołowego, jest solone, pieprzone i marynowane w solance z dodatkiem przypraw takich jak czosnek, rozmaryn, liść laurowy, jagody jałowca). Potem można danie zamówić właśnie miedzy innymi w Agrarii. Kto lubi wołowinkę, będzie wniebowzięty… dosłownie!





Stacja benzynowa? Nie do końca…:)
W Agrarii funkcjonuje coś dosyć niespotykanego. To swego rodzaju stacja tankowania. Nie benzyny, ale… wina! Tak, wina. Mamy tu dystrybutory, jak na stacji benzynowej. Pistolety, po naciśnięciu których leci wino. Białe, czerwone, do wyboru. Ceny nie są wygórowane a wina naprawdę dość dobre. Choć trzeba je wypić dość szybko. Nie można ich postawić na półce aby dobrać się do nich za rok. Zapewne brakuje im środków konserwujących, które dodaje się do win butelkowanych.





To świetna zabawa i naprawdę dobry zakup. Bo jeśli płacimy 2-3 euro za litr, naprawdę zacnego trunku, nie można tego określić inaczej:) Musimy też postarać się o to aby opróżnić ten 5 litrowy „baniaczek” w mniej więcej tydzień. Tak aby wino, po prostu nie zmarnowało się. Wierzcie mi jednak na słowo. Kiedy jedziecie do Toskanii, ani kropla wina, które zakupicie, nie zmarnuje się… . Tak, mówię to z doświadczenia. W końcu byliśmy tu nie raz, i nigdy nic nie zostało zmarnowane. To zdaje się określamy zwrotem „zero waste”, jeśli wiecie o co mi chodzi:).
Trzeba gdzieś spać… czyli Hotel BellarivA.
Hotel BellarivA, to znakomita propozycja na nocleg. Jeden, jak to było w naszym przypadku. Lub kilka, jeśli chcecie zostać nad Gardą dłużej, niż my to czynimy zazwyczaj. Hotel jest bardzo zadbany. Czyste i dość duże pokoje, czyste łazienki. Bardzo dobra kuchnia. Śniadania wyborne, a szczególnie smakowały nam owoce. Truskawki, które o tej porze roku (październik) nie są codziennością, były wręcz wyborne. Poza tym, to bardzo sympatyczne miejsce z bardzo miłą obsługą. Jest tu również stacja ładowania aut elektrycznych, gdyby ktoś, chciał się naładować na dalszą drogę.



Śniadanko było naprawdę na dobrym europejskim poziomie. Widok, również był niczego sobie. Od Jeziora Garda, dzieliło nas dosłownie 50, może 100 metrów, maksimum. Były pyszne wędliny. Wyborne i chrupiące pieczywo. Soki, dżemy, słodkości, obok których Włosi nie przechodzą obojętnie. Generalnie było wszystko, co moglibyśmy spożyć na śniadanie. Niezależnie czy pochodzimy z Włoch, Polski czy na przykład Anglii.






Kawa również była bardzo dobra. Do śniadania cappuccino z puszystą pianką, a później mocne espresso. Takie akurat, na długą drogę.
Ładowanie auta w hotelu
Hotel Bellariva posiada stację ładowania aut elektrycznych. Jednak, aby się na niej naładować, należy udać się do recepcji i zgłosić taka potrzebę. Ponieważ podróżowaliśmy autem z darmowym ładowaniem na stacjach Supercharger Tesli, niespecjalnie interesowało mnie ładowanie auta w hotelu. Mieliśmy zapas energii, więc nawet nie pytałem, jaki jest koszt naładowania auta. Czy opłata jest całościowa za sam proces, czy rozliczają to na pojedyncze kilowatogodziny? Niestety nie wiem. Ważne jednak jest, że stacja jest na miejscu i jest ona do dyspozycji gości.


Jezioro Garda… lokalna piękność
Jezioro Garda to piękne miejsce. Miasteczka położone nad nim, to prawdziwe perełki. Cisza i spokój. Piękna pogoda, nawet na początku października. Tafla jeziora była spokojna i można było spacerować bez końca alejkami, tuż nad samą wodą. Znaleźli się również wielbiciele kąpieli.








Zresztą zobaczcie sami. Jedno zdjęcie jest warte 1000 słów, jak to się mówi:). Bardzo chętnie znów odwiedzimy ten wyjątkowy akwen. Daje on poczucie spokoju i relaksu. Można tu naprawdę odpocząć.
Parco Grotta Cascata Varone
To miejsce wyjątkowo piękne i wyjątkowo mokre:).
To był nasz punkt, który musieliśmy po drodze do Toskanii odwiedzić. Wodospady i groty, przepiękne, podświetlone i bardzo mokre, bo woda rozpryskuje się na wiele metrów, pod postacią drobnej mgły. Warto odwiedzić to miejsce , jest jednak jedno ale! Musicie się dobrze do tego przygotować. Kurtka przeciwdeszczowa to absolutny wymóg. Buty, albo dobrze zabezpieczone przed wilgocią (jakiś impregnat) albo po prostu kalosze, odporne na wodę. Poza tą małą niedogodnością, jest tu super.
Mamy podświetlone wodospady, groty skalne, to wszystko do zwiedzania, tak jak i piękny ogród otaczający wszystko dookoła. Są również rzeczy, nazwijmy je odpoczynkowe. Stoliki i parasole, gdzie można przysiąść i wypić wino, lub zjeść kanapkę. To fajna i ciekawa forma spędzenia 2-3 godzin w towarzystwie hałasujących wodospadów.



Z parku rozciąga się również piękny widok na okolicę. W ogóle, jest to warte odwiedzenia miejsce. Najlepiej przyjechać tu dość wcześnie, bo później lokalny parking jest nieco zapchany. My ledwo znaleźliśmy miejsce na samym końcu parkingu. W końcu Tesla S, to auto prawie 5 metrowe i niełatwo je wepchnąć w zwykłe miejsce parkingowe.



Zakupy po drodze – Il Leone
Po zwiedzaniu, takich malowniczych miejsc jak jaskinie, udaliśmy się w dalszą drogę. Nie mogło oczywiście zabraknąć zakupów. Uwielbiamy włoskie sklepy, bo są wypchane po sufit, wyśmienitym jedzeniem i zacnymi trunkami. Których ceny, mogą nas nieco szokować. Owoce morza są we Włoszech zawsze doskonałe. Nigdy nie trafiliśmy na produkty, nazwijmy je „podłej jakości”, choć zapewne można takie znaleźć, jak w każdym innym kraju na świecie. Jednak sami Włosi, chyba wymuszają na dostawcach aby ci sprzedawali produkty wysokiej jakości. Takie odnoszę wrażenie, a uwierzcie mi, odwiedzałem dziesiątki, zarówno wielkich, jak i małych sklepów w Italii. W końcu jeździmy tam od bez mała 30 lat. (nie co roku oczywiście, choć zdarzają się roczniki i takie, że jesteśmy we Włoszech 3-4 razy w ciągu 12 miesięcy).


Uwielbiamy wręcz wszelkie morskie żyjątka. Krewetki, małże, ośmiorniczki, kalmary… na takiej diecie mógłbym funkcjonować przez cały rok.
Centrum handlowe Il Leone, bardzo nam podpasowało. Tam człowiek się nie nudzi. Jest tu dosłownie wszystko, aby wyjechać z tego miejsca z pełnym bagażnikiem. Szczególnie jeśli chodzi o aspekt kulinarno – spożywczo – winiarski:)
Wina – raj obiecany
To co lubię jednak najbardziej we włoskich sklepach, to działy z winami. Jeśli widzę napis La Cantina, wchodząc do takiego sklepu, to wiem, że spędzę między półkami przynajmniej 1-2 godzinki. W końcu szukanie wyjątkowych trunków musi potrwać. A na poważnie, to takie działy, robią niesamowite wrażenie na miłośnikach wina.


Oczywiście mamy tu również mnóstwo innych rzeczy, niektóre we wręcz rewelacyjnych promocjach. Chyba pierwszy raz widziałem wino, które kosztowało 1,29 euro za butelkę. To raptem niecałe 5,50 zł. Nie kupiłem jednak tego wina, obawiając się o jego jakość. Choć zapewne niesłusznie. Innym razem zdecydowałem się na zakup Grillo Sicilia za 1,49 euro za butelkę. Kupując ostrożnie tylko 2 butelki. W razie czego niewielka strata. Wino okazało się bardzo dobre. Po schłodzeniu pochłonęliśmy zawartość butelek, przy pysznej włoskiej paście z owocami morza. Białe wytrawne wino, podane w odpowiedniej temperaturze, zawsze idealnie uzupełnia dania z makaronu i morskich żyjątek.



Prawie u celu czyli nocne ładowanie
Kiedy mamy już wszystko co niezbędne aby funkcjonować w apartamencie, w którym sami zajmujemy się gotowaniem, można ruszać w dalszą drogę. Tak też zrobiliśmy. Droga wiodła przez Supercharger Arezzo, odwiedzany przez nas wielokrotnie. Toskańskie Arezzo, to miłe zabytkowe miasteczko, gdzie w hotelu A Point Arezzo Park Hotel, znajdziemy oprócz ładowarek Tesli, wyborną włoską kawę oraz toalety. Te przydają się zawsze:)
Co do ładowania, to część ze stacji została już wymieniona na najnowszą wersję V4. To stacje, które miniemy po prawej, wjeżdżając na Supercharger. Ładowanie nocą ma swój urok. Nie uważacie? Mimo, że była to godzina zaledwie 20:14, to już zrobiło się ciemno. Nie zapominajmy, że październik to nie środek lata i mimo, że było naprawdę ciepło, to zmierzch przychodzi szybciej niż byśmy sobie tego życzyli.



Nareszcie w domu…
A właściwie u celu, bo dom zostawiliśmy w Polsce:) Nasze Borgo Poggiardelli, to miejsce magiczne. A dodatkowego uroku niewątpliwie dostaje po zmroku. W ciemnościach, kiedy spacerujesz główną alejką, czujesz się, jak w średniowiecznym horrorze. Tym bardziej, że jest tu cichutko i słychać wręcz bicie własnego serca. Szczególnie po 22:00.
Zobaczcie sami… niesamowite wrażenie. Dodatkowo, jeśli idziesz sam do podziemnego garażu, po kolejną walizkę, dreszczyk emocji gwarantowany i to dosłownie:)

Więcej o tym niesamowitym miejscu, jak i o tym, gdzie nas nosiło i jakie mieliśmy przygody, podróżując wiekową Teslą po Toskanii, już w następnej części naszej opowieści. Będzie się działo…
Koniec części 2.